Forum Informatyka UJ forum Strona Główna Informatyka UJ forum
Rocznik 2005 - czyli najlepsze forum w sieci
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Seks przedmałżeński... (oraz katolicy vs cała reszta :D)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Informatyka UJ forum Strona Główna -> Offtopic
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Stefan
pijak



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 9:33, 10 Maj 2006    Temat postu:

No właśnie, seks to nie opowieść z kolorowych gazet pod tytułem: "110 seks trików". To, co dzieje się w łóżku jest prostym przełożeniem tego, co dzieje się w związku. W związku jest dobrze, to i włóżku jest porozumienie, o ile się chce rozmawiać, odrykwać swoje potrzeby, starać się zrozumieć, a nie oczekiwać od razu 100% satysfakcji. Z drugiej strony: jeśli w związku się coś nie układa, lub są jakieś schowane urazy, to nie ma wyjścia: w łóżku wszystko wyjdzie na jaw. Ja za to, za dziecinadę uważam "próbowanie" się i oczekiwanie, że w łóżku będzie zawsze super. Odkrywanie seksualności jest piękne, więc chcę to robić z moją żoną. Nie sądzę, by pominęło mnie coś, co mają osoby współżyjące przed małżeństwem. Jeśli się to robi w atmosferze miłości, to przecież nie ma tam nic, co w jakikolwiek sposób mogłoby rzutować na pożycie. Wszyscy są mocni w słowach, jeśli chodzi o "kocham", ale czemu tak wiele nie potrafiłoby pracować nad rozwojem seksualności? Seks przed ślubem to uciekanie od odpowiedzialności - bo gdy coś będzie nie tak, zawsze można uciec - i nie przekonuje mnie argumentacja, że "ja to robię dla tej drugiej osoby". Zadziwiająca jest nieszczerość: "tak, jestem gotowy na seks z tą osobą", ale "nie, nie jestem gotowy na małżeństwo z tą osobą". Takie postępowanie jest dla mnie niedopuszczalne, bo oznacza traktowanie seksu jako zabawkę z wyjściem bezpieczeństwa pt "wybacz, ale nie pasujemy seksualnie, żegnaj". A o miłości, która potrafi kochać nawet, gdy partner nie potrafi dać zaspokojenia seksualnego już się wypowiadałem. Edit: Dorota, jeśli budujesz na fundamencie miłości, która jest warunkowa, to nawet najlepszy cement Ci nie pomoże...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
::Reksio::
pijak



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 10:03, 10 Maj 2006    Temat postu:

@ Stefan:

Stefan napisał:
Zadziwiająca jest nieszczerość: "tak, jestem gotowy na seks z tą osobą", ale "nie, nie jestem gotowy na małżeństwo z tą osobą".


Problem w tym, ze tej nieszczerości nigdzie nie ma.. Zakładasz, że osoby, które decydują się na współżycie są nieodpowiedzialne.. Trudno to uznać za trafiony argument, bo przytłaczająca większość z nich doskonale wie co i po co robi, zdając sobie również sprawę z ewentualnych konsekewncji.. I nie jest prawdą, że obie strony oczekują, że to ich połączy na całe życie.. Wręcz przeciwnie.. Na ogół wcale tego nie oczekują.. To, czego oczekują od seksu, to nowych, ekscytujących doznań.. I tyle.. Nie łączą tego z wartościami, o których mówisz.. Tak mi się wydaje.. (zauważ, że mówię teraz o osobach, dla których seks nie stanowi tabu)

Dla Ciebie miłość jest czymś niewyobrażalnie idealnym.. Dla mnie też.. Ale dla mnie miłość idealna opiera się o zupełnie odmienne wartości do Twoich.. W mojej miłość pierwszorzędną rolę gra pożądanie, które to jest motorem (tak mi się wydaje) naszych działań.. Widzisz.. Dla mnie miłość wyrosła na gruncie przyjaźni nie jest szczerą miłością.. Szczera miłość pojawia się wtedy, gdy momentalnie zapragniesz przypadkowo spotkanej kobiety.. I oczywiście na samym początku to pożądanie będzie wiodło prym w związku, ale jeśli pokochasz kobietę, której pożądasz, będziesz miał wtedy wszystko - wielką miłość i bogactwo erotycznych doznań, czyli związek oparty na czymś niewyobrażalnie dla mnie istotnym, na pasji obcowania ze swoim partnerem..;)

Stefan napisał:
Edit: Dorota, jeśli budujesz na fundamencie miłości, która jest warunkowa, to nawet najlepszy cement Ci nie pomoże...


Wydaje mi się, ze nie ma czegoś takiego jak miłość bezwarunkowa.. Miłość z definicji wymaga wzajemnej pielęgnacji.. Bez pielęgnacji przeradza się albo w karykaturę, albo w obsesję, która z miłością nie ma nic wspólnego.. (patrz sytuacja w której jeden z partnerów nie może liczyć na odpowiednie dla niego zainteresowanie)

Aha.. I to nie jest tak, że jeśli w związku się coś nie układa, to wszystko się w łóżku sypie.. Widzisz.. Jeśli jesteś z kobietą, której pożądasz jak żadnej na świecie, a Ona i Ciebie (i to jest dla mnie predefinicja prawdziwej miłości), to seks może być w takich wypadkach idealnym miejscem do rozładowania tego napięcia.. Cóż.. Ostry seks, nacechowany zgromadzoną agresją też może być fajny.. :D I bardzo budujący!..:D Weź to pod uwagę.. ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Spectro
Mistrz grilla



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 2306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kurdwanów

PostWysłany: Śro 12:26, 10 Maj 2006    Temat postu:

@Stefan:
Cieszę się, że jednak postanowiłeś wypowiedzieć się i przedstawić własne poglądy, które szanuję i większości się z nimi zgadzam (podobnie z argumentami Robsona). Być może rzeczywiście nie miałeś zamiaru nikogo olewać, ale już na pewno chciałeś się wycofać z dyskusji z powodu braku odpowiedniej powagi dyskusji. Być może jestem przewrażliwiony na tym punkcie, ale odebrałem to jako "ja wiem swoje i nic wam do tego" :? .

@Reksio:
No, teraz zdecydowanie przesadziłeś z tonem wypowiedzi. Nie można obrażać samych dyskutantów, co najwyżej można próbować obalić ich poglądy. Ty jednak przekroczyłeś tą śliską granicę i cieszę się, że przynajmniej to zauważyłeś. Bo sam poczułem się urażony po określeniu katolików jako debili i księży jako idiotów :? .

Tyle o wrażeniach na temat dyskusji. Teraz przejdę do sedna.

Odnośnie dopasowania seksualnego, to mam wrażenie, że zarówno Dorota, jak i Reksio nie wzięli pod uwagę czynnika empatii. Przyczyna niedopasowania seksualnego tkwi w psychice i można z nią sobie poradzić, jeżeli druga osoba nas naprawdę kocha. Wystarczy szczera rozmowa, nawet kłótnia - oczyści atmosferę i umożliwi przynajmniej pobieżne poznanie głęboko skrywanych odczuć drugiej osoby. Często odnoszę wrażenie, że większość związków rozpada się z powodu niedostatku albo braku komunikacji między partnerami.

Czy miłość rzeczywiście może mieć swój początek, kiedy poczuję się silne pożądanie do jeszcze nie do końca mi znanej osoby? Zabawne, ale pewnie jakieś 2 lata temu bym się zgodził z Reksiem. Jednak na własnej skórze przekonałem się, że tak być nie musi. Namiętność jest najsilniejszą ludzką motywacją, ale nie jedyną ;) . Miłość, która zrodziła się z przyjaźni, też więc może być szczera.

::Reskio:: napisał:
I nie jest prawdą, że obie strony oczekują, że to ich połączy na całe życie.. Wręcz przeciwnie.. Na ogół wcale tego nie oczekują.. To, czego oczekują od seksu, to nowych, ekscytujących doznań.. I tyle.. Nie łączą tego z wartościami, o których mówisz.. Tak mi się wydaje.. (zauważ, że mówię teraz o osobach, dla których seks nie stanowi tabu)

Jakoś nie sądzę, aby takie osoby rzeczywiście wiedziały, czego tak naprawdę chcą, kierując się najniższymi instynktami...

Z całym szacunkiem, ale ja bym nie chciał mieć do czynienia z kobietą, która puszcza się na lewo i prawo. Dla mnie uprzedmiotowienie seksu to profanacja i nigdy nie będę pochwalał tego typu zachowań. No bo niby czego mógłbym oczekiwać od tej kobiety? Że mnie potraktuje poważnie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Stefan
pijak



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 12:30, 10 Maj 2006    Temat postu:

::Reksio:: napisał:
Stefan napisał:
Zadziwiająca jest nieszczerość: "tak, jestem gotowy na seks z tą osobą", ale "nie, nie jestem gotowy na małżeństwo z tą osobą".

Problem w tym, ze tej nieszczerości nigdzie nie ma.. Zakładasz, że osoby, które decydują się na współżycie są nieodpowiedzialne.. Trudno to uznać za trafiony argument, bo przytłaczająca większość z nich doskonale wie co i po co robi, zdając sobie również sprawę z ewentualnych konsekewncji..

Wątpię, by nastolatki wiedziały, co robią i jakie są tego konsekwencje.

::Reksio:: napisał:
I nie jest prawdą, że obie strony oczekują, że to ich połączy na całe życie.. Wręcz przeciwnie.. Na ogół wcale tego nie oczekują.. To, czego oczekują od seksu, to nowych, ekscytujących doznań.. I tyle.. Nie łączą tego z wartościami, o których mówisz.. Tak mi się wydaje.. (zauważ, że mówię teraz o osobach, dla których seks nie stanowi tabu)

Widzisz, dla mnie seks nie stanowi tabu, a środowisko, w którym się obracam i ludzie, których spotykam twierdzą dokładnie inaczej. Są to ludzie dojrzali, którzy poważnie podchodzą do życia. Tak samo jest z osobami, o których Ty mówisz?

::Reksio:: napisał:
Dla Ciebie miłość jest czymś niewyobrażalnie idealnym.. Dla mnie też.. Ale dla mnie miłość idealna opiera się o zupełnie odmienne wartości do Twoich.. W mojej miłość pierwszorzędną rolę gra pożądanie, które to jest motorem (tak mi się wydaje) naszych działań.. Widzisz.. Dla mnie miłość wyrosła na gruncie przyjaźni nie jest szczerą miłością.. Szczera miłość pojawia się wtedy, gdy momentalnie zapragniesz przypadkowo spotkanej kobiety.. I oczywiście na samym początku to pożądanie będzie wiodło prym w związku, ale jeśli pokochasz kobietę, której pożądasz, będziesz miał wtedy wszystko - wielką miłość i bogactwo erotycznych doznań, czyli związek oparty na czymś niewyobrażalnie dla mnie istotnym, na pasji obcowania ze swoim partnerem..;)

Według mnie Twoja droga, to łatwizna. Oczywiście, że pożądanie jest mocną siłą napędową, ale moja wizja człowieka domaga się, by kierował się wartościami wyższymi, a nie instynktem. Poza tym pożądanie blokuje przyjaźń, wzajemne poznawanie się (po co, skoro mamy ciekawsze rzeczy do robienia?). Mam odwrotny pogląd od Twojego. Dla mnie to właśnie miłość oparta na przyjaźni ma jakikolwiek sens. Widać nasze rozumienie idealności jest różne. W rezultacie pewnie dochodzimy do podobnych wyników, tyle że ja nie stawiam seksu na pierwszym miejscu. Moja wizja miłości wytrzyma bez seksu, Twoja bez niego runie.

::Reksio:: napisał:
Stefan napisał:
Edit: Dorota, jeśli budujesz na fundamencie miłości, która jest warunkowa, to nawet najlepszy cement Ci nie pomoże...

Wydaje mi się, ze nie ma czegoś takiego jak miłość bezwarunkowa.. Miłość z definicji wymaga wzajemnej pielęgnacji..

Pielęgnacja to nie to samo co stawianie warunków typu: jeśli będziesz taki, to Cię nie będę kochać, jeśli nie będziesz dobra w łóżku, to Cię zostawię. To nie jest miłość - to jest myślenie wyłącznie o mnie, by było mi dobrze, to jest po prostu egozim.

::Reksio:: napisał:
Aha.. I to nie jest tak, że jeśli w związku się coś nie układa, to wszystko się w łóżku sypie.. Widzisz.. Jeśli jesteś z kobietą, której pożądasz jak żadnej na świecie, a Ona i Ciebie (i to jest dla mnie predefinicja prawdziwej miłości), to seks może być w takich wypadkach idealnym miejscem do rozładowania tego napięcia..

Nie chodzi o rozładowanie napięcia. Chodzi o to, że jeśli są problemy w związku, to w łóżku nie będzie szło. Oziembłość, traktowanie się przedmiotowo, "bo mnie głowa boli".

Nie dziw zatem, że pierwszy raz u wielu osób budzi obawy, bo przecież trzeba być już "przygotowanym" i "wytrenowanym", jakby to był jakiś wyścig (w końcu jeśli nie będzie wystarczająco dobrze, to partner najprawdopodobniej nas zostawi). Ja natomiast nie chciałbym, żeby moja żona współżyła z kimś wcześniej i nie wyobrażam sobie współżyć z kimkolwiek innym niż moja żona.

Różnica między nami polega na tym, że gdyby moja żona nawet była jak kłoda w łóżku, była królową śniegu, to ja zrobiłbym wszystko, by się na mnie otworzyła i byśmy mogli razem głęboko przeżywać złączenie cielesne i jednocześnie duchowe (przy czym raczej nie spodziewam się tych negatywnych emocji, bo jeśli będziemy już złączeni małżeństwem, to cokolwiek by się nie działo, ja ją będę kochał i będę przy niej - będzie czuła bezpieczeństwo; moim zdaniem idealne warunki, by się otworzyć na sferę doznań seksualnych oraz nowe życie). To się da zrobić, choć wymaga wysiłku i czasem wyrzeczeń - ale czy to nie na tym polega miłość? Ty powiedziałbyś jej "żegnaj, tak będzie dla Ciebie lepiej". Dla mnie nazywanie tego miłością, to pomyłka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Robson
zielony żul



Dołączył: 21 Paź 2005
Posty: 1274
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Lasu :]

PostWysłany: Śro 21:44, 10 Maj 2006    Temat postu:

@Reksio: Akurat pożadanie jest bardzo krótkotrwałym "motorem napędowym". Pozwala nam po prostu stanąc do walki o partnera, o to aby wypaść przy nim/niej jak najlepiej, zeby pokazać siebie z najlepszej strony i po prostu zwrócić jego/jej uwagę. Tu masz rację ze w tak okreslonej miłości odgrywają najwyższą rolę instynkty, to co jest najbliższe najczystszej formie natury. Ale to czesto przemija, to tak zwana chemia, hormony itp. Dla mnie słowo miłość = przyjaźn. Np. Chrystus mówił o swoich uczniach ze ich miłuje, bo byli jego przyjaciółmi. Mozna kochać ludzi bez pożadania. Pożadanie jest cechą, która dotyczy tylko naszego partnera życiowego. Tu masz rację ze bez miłości fizycznej zaden prawdziwy zwiazek sie nie obejdzie (albo bedzie po prostu wielka próbą miłości = przyjazni dla obu osób... tak jak pisał Stefan w przypadku np. choroby). Dlatego seks bez przyjaźni miedzy partnerami nie jest dla mnie miłością. Jak juz pisałem ze miłośc jest fundamentem, a seks tylko wypełni niekóre pękniećia, tworząc ze związku niezniszczalną skałę. Ale zeby ta skała była niezniszczalna to musimy najpierw fundament postawić, tak aby był punktem oparcie, a potem wypełnić te luki, które zostały. Oczywiście potrafię zrozumieć ludzi którzy decydują sie na pożycie po 2-3-4 i wiecej latach związku, takie maja prawo jesli takie wyznają zasady morlane.
ja na seks przedmałżenski sie nie zgadzam, bo moje zasady wypływające z uważanego przeze mnie kodeksu etyki chrzescijanskiej nie pozwalają na to. Nawet jesli byłby to jedyny powód (ale nie jest - wczesniej napisałem troche innych...) powinniście uznać to za argument uzasadniający moje postepowanie, mimo ze mozecie go nie rozumieć.

Stefan napisał:
Różnica między nami polega na tym, że gdyby moja żona nawet była jak kłoda w łóżku, była królową śniegu, to ja zrobiłbym wszystko, by się na mnie otworzyła i byśmy mogli razem głęboko przeżywać złączenie cielesne i jednocześnie duchowe (przy czym raczej nie spodziewam się tych negatywnych emocji, bo jeśli będziemy już złączeni małżeństwem, to cokolwiek by się nie działo, ja ją będę kochał i będę przy niej - będzie czuła bezpieczeństwo; moim zdaniem idealne warunki, by się otworzyć na sferę doznań seksualnych oraz nowe życie).

Swietnie powiedziane. Nic dodac nic ując :)

reksio napisał:
Problem w tym, ze tej nieszczerości nigdzie nie ma.. Zakładasz, że osoby, które decydują się na współżycie są nieodpowiedzialne.. Trudno to uznać za trafiony argument, bo przytłaczająca większość z nich doskonale wie co i po co robi, zdając sobie również sprawę z ewentualnych konsekewncji.. I nie jest prawdą, że obie strony oczekują, że to ich połączy na całe życie.. Wręcz przeciwnie.. Na ogół wcale tego nie oczekują.. To, czego oczekują od seksu, to nowych, ekscytujących doznań.. I tyle.. Nie łączą tego z wartościami, o których mówisz.. Tak mi się wydaje.. (zauważ, że mówię teraz o osobach, dla których seks nie stanowi tabu)

Oki, moze i niektórzy są odpowiedzialni, moze juz zdecydowali ze całe zycie spędzą ze sobą, ze sa dla siebie stworzeni. Moze nie są wierzący i dla nich sakrament nie ma takiego znaczenia, wiec nie pobierają się, a mimo to wychowuja dzieci i tworzą wspaniałą rodzinę. Ale wydaje mi się ze takich osob jest niewiele... wiesz problem stanowi spora grupa osob, która podejmuje przypadkowe stosunki (tak jak napisałeś - pod wpływem pożadania), a to moze byc tak jak z papierosami/alkoholem/narkotykami - niektórzy wezma raz i potem przestaną, i beda pozadnymi obywatelami. Niektórzy wypiją/zapalą od czasu do czasu i tez nic sie nie stanie. Ale mnustwo osób uzależni sie od tego i stana sie niewolnikami. Będą niewolnikami swoich żadzy i jedyne co beda dostrzegać w drugim człowieku to jego seksualność. No i wtedy neiwiele juz człowiekowi zostanie z jego człowieczenstwa...
O to nam (i Kościołowi!) chodzi zeby uchronic ludzi przed szkodliwością NADMIARU pewnych pokus, którym mozna ulegać. Chodzi o to aby ludzie nauczyli sie je przezwycięzać i zostali ludzmi, czyms wiecej niz tylko myslącymi zwierzętami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
ZenonZajebich
żul



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 662
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: BRAK DANYCH

PostWysłany: Śro 23:19, 10 Maj 2006    Temat postu:

Tak przypadkiem znalazłem...
[link widoczny dla zalogowanych]
:D:D:D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Stefan
pijak



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 9:31, 11 Maj 2006    Temat postu:

Według mnie tylko seks przeżywany na płaszczyźnie duchowej daje długotrwałe zaspokojenie, dlatego tworzenie już od początku podbudowy emocjonalnej, odpowiedniej atmosfery bezpieczeństwa, pozwala - moim zdaniem - przeżyć prawdziwą głębię tego, co kryje się we współżyciu - i znowu: łóże małżeńskie jest idealnym do tego miejscem. Natomiast seks odarty z uczuć daje przyjemność, ale na krótko - pożądanie znowu wzywa i szuka zaspokojenia. A im częściej uprawia się seks, tym bardziej spada poziom satysfakcji z niego i wtedy trzeba szukać nowych doznań. Bardzo często prowadzi to do rzeczy, które - w moim przekonaniu - uwłaczają pięknu zjednoczenia cielesnego i duchowego.

Ciągle nie przekonuje mnie idea seksu przedmałżeńskiego. Dla mnie jest to jedynie przykrywka na to, by bez pełnej odpowiedzialności uprawiać seks. Oczywiście rozumiem, że ktoś może mieć taką postawę, tylko czemu ukrywać to pod jakimś hasełkiem?

Robson napisał:
@Reksio: Akurat pożadanie jest bardzo krótkotrwałym "motorem napędowym". Pozwala nam po prostu stanąc do walki o partnera, o to aby wypaść przy nim/niej jak najlepiej, zeby pokazać siebie z najlepszej strony i po prostu zwrócić jego/jej uwagę. Tu masz rację ze w tak okreslonej miłości odgrywają najwyższą rolę instynkty, to co jest najbliższe najczystszej formie natury. Ale to czesto przemija, to tak zwana chemia, hormony itp.

Zgadzam się z Robsonem. To mija. Szczególnie jeśli już się zaspokoi to pożądanie, to wtedy potrzeba czegoś jeszcze. Także z wiekiem to mija lub mocno się osłabia. I co wtedy? Zgadzasz się na zdradę (tak ja to nazywam), czy uznasz, że seks nie jest potrzebny do miłości? Pewnie powiesz, że w różnych okresach życia człowiek ma różne potrzeby - może, jeśli tak, to ja te późniejsze potrzeby nazwę bardziej dojrzałymi (dosłownie i w sensie wartości; dziwna zbieżność, nieprawdaż?) i znowu powiem, że będąc młodym też można starać się być dojrzałym, a droga, którą proponujesz to łatwizna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
::Reksio::
pijak



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 15:48, 11 Maj 2006    Temat postu:

Stefan napisał:
Zgadzam się z Robsonem. To mija. Szczególnie jeśli już się zaspokoi to pożądanie, to wtedy potrzeba czegoś jeszcze. Także z wiekiem to mija lub mocno się osłabia. I co wtedy? Zgadzasz się na zdradę (tak ja to nazywam), czy uznasz, że seks nie jest potrzebny do miłości? Pewnie powiesz, że w różnych okresach życia człowiek ma różne potrzeby - może, jeśli tak, to ja te późniejsze potrzeby nazwę bardziej dojrzałymi (dosłownie i w sensie wartości; dziwna zbieżność, nieprawdaż?) i znowu powiem, że będąc młodym też można starać się być dojrzałym, a droga, którą proponujesz to łatwizna.


Hmm.. Powiem tak.. (będę teraz domniemywał i być może nietrafnie, ale znaczenie to swoje zachowa) Łatwo jest przy braku szczęścia odciąć się od jego najzdrowszych przejawów.. Trudniej się z nimi zmierzyć..;) A przynajmniej tak to widzę.. ;) (no offence) I wierz mi, za wszystkich rzeczy na świecie - łatwizna nie moją drogą..;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Rogal
Zjeb z kaszanką



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 1745
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: koło podbiegunowe

PostWysłany: Czw 17:35, 11 Maj 2006    Temat postu:

Seks przedmałżeński rządzi. :lol: :twisted: :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Robson
zielony żul



Dołączył: 21 Paź 2005
Posty: 1274
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Lasu :]

PostWysłany: Czw 20:07, 11 Maj 2006    Temat postu:

::Reksio:: napisał:
Stefan napisał:
Zgadzam się z Robsonem. To mija. Szczególnie jeśli już się zaspokoi to pożądanie, to wtedy potrzeba czegoś jeszcze. Także z wiekiem to mija lub mocno się osłabia. I co wtedy? Zgadzasz się na zdradę (tak ja to nazywam), czy uznasz, że seks nie jest potrzebny do miłości? Pewnie powiesz, że w różnych okresach życia człowiek ma różne potrzeby - może, jeśli tak, to ja te późniejsze potrzeby nazwę bardziej dojrzałymi (dosłownie i w sensie wartości; dziwna zbieżność, nieprawdaż?) i znowu powiem, że będąc młodym też można starać się być dojrzałym, a droga, którą proponujesz to łatwizna.


Hmm.. Powiem tak.. (będę teraz domniemywał i być może nietrafnie, ale znaczenie to swoje zachowa) Łatwo jest przy braku szczęścia odciąć się od jego najzdrowszych przejawów.. Trudniej się z nimi zmierzyć..;) A przynajmniej tak to widzę.. ;) (no offence) I wierz mi, za wszystkich rzeczy na świecie - łatwizna nie moją drogą..;)


Najzdrowszym przejawem szczęscia, jest to że człowiek wstając rano i patrząc w lustro nie musi odwracać wzroku. Kiedy człowiek potrafi cieszyć sie wszystki wokoło, rzeczami błachymi, tymi poważnymi. Potrafi stawic czoła trudom z usmiechem na twarzy. To ze człowiek dąży tylko do tego aby ciagle był zadowolony z powodu samych spraw przyjemnych i z powodu rozkoszy, to nie jest szczescie, według mnie, co najwyzej jego cień. Czy człowiek który ciagle ćpa jest człowiekiem szczęsliwym,poza mometami kiedy jest na haju (nie wiem jak sie pisze ;) )? Czy człowiek dla którego seks stał sie tylko machinalnym zaspokajaniem żądzy jest szczęsliwy?


Teraz luźna dygresja:
Nie wiem czy zauważyłeś (bo ciagle Ci chyba pewne stereotypy zasłaniają pole widzenia), ale obraz katolików sie zmienił. To juz nie są sredniowieczni biczownicy szukający tylko cierpienia. teraz chrzescijanie to jedni ze szcęsliwszych ludzi na swiecie (uwaga na podstawie własnych obserwacji ;) ), bo widzą teraz drogę, która powinni kroczyć - drogę w prawdzie, i w miłości, i w szczęsciu, i w radości. Zobacz zresztą na avatar Stefana, według mnie świetnie oddaje ten nastrój...
No a do tego mamy swój cel w życiu... poza dogadzaniem sobie samemu ;) .
Moze ktos chce sie przyłączyć? :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
::Reksio::
pijak



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:50, 11 Maj 2006    Temat postu:

Robson napisał:
::Reksio:: napisał:
Stefan napisał:
Zgadzam się z Robsonem. To mija. Szczególnie jeśli już się zaspokoi to pożądanie, to wtedy potrzeba czegoś jeszcze. Także z wiekiem to mija lub mocno się osłabia. I co wtedy? Zgadzasz się na zdradę (tak ja to nazywam), czy uznasz, że seks nie jest potrzebny do miłości? Pewnie powiesz, że w różnych okresach życia człowiek ma różne potrzeby - może, jeśli tak, to ja te późniejsze potrzeby nazwę bardziej dojrzałymi (dosłownie i w sensie wartości; dziwna zbieżność, nieprawdaż?) i znowu powiem, że będąc młodym też można starać się być dojrzałym, a droga, którą proponujesz to łatwizna.


Hmm.. Powiem tak.. (będę teraz domniemywał i być może nietrafnie, ale znaczenie to swoje zachowa) Łatwo jest przy braku szczęścia odciąć się od jego najzdrowszych przejawów.. Trudniej się z nimi zmierzyć..;) A przynajmniej tak to widzę.. ;) (no offence) I wierz mi, za wszystkich rzeczy na świecie - łatwizna nie moją drogą..;)


Najzdrowszym przejawem szczęscia, jest to że człowiek wstając rano i patrząc w lustro nie musi odwracać wzroku. Kiedy człowiek potrafi cieszyć sie wszystki wokoło, rzeczami błachymi, tymi poważnymi. Potrafi stawic czoła trudom z usmiechem na twarzy. To ze człowiek dąży tylko do tego aby ciagle był zadowolony z powodu samych spraw przyjemnych i z powodu rozkoszy, to nie jest szczescie, według mnie, co najwyzej jego cień. Czy człowiek który ciagle ćpa jest człowiekiem szczęsliwym,poza mometami kiedy jest na haju (nie wiem jak sie pisze ;) )? Czy człowiek dla którego seks stał sie tylko machinalnym zaspokajaniem żądzy jest szczęsliwy?


Trudno się z tym niezgodzić.. ;) Nie jestem samobójcą, by zaprzeczać czemuś naturalnemu.. ;) Ale chciałem zwrócić uwagę na coś innego.. ;) A mianowicie na fakt, że seks przedmałżeński trzeba uprawiać z komuś.. :D I o to mi chodziło.. Nie mając tego kogoś, a tym samym nie mając szczęścia w miłości, łatwo jest się odciąć od zachowań, które o tym szczęściu świadczą.. A takim zachowaniem niewątpliwie jest seks (choć oczywiście nie jedynym; w miejsce seksu możecie wstawić erotyzm, to nie to samo, ale powoduje te same emocje, a tym samym podobne oczekiwania).. ;)

Robson napisał:
Teraz luźna dygresja:
Nie wiem czy zauważyłeś (bo ciagle Ci chyba pewne stereotypy zasłaniają pole widzenia), ale obraz katolików sie zmienił. To juz nie są sredniowieczni biczownicy szukający tylko cierpienia. teraz chrzescijanie to jedni ze szcęsliwszych ludzi na swiecie (uwaga na podstawie własnych obserwacji ;) ), bo widzą teraz drogę, która powinni kroczyć - drogę w prawdzie, i w miłości, i w szczęsciu, i w radości. Zobacz zresztą na avatar Stefana, według mnie świetnie oddaje ten nastrój...
No a do tego mamy swój cel w życiu... poza dogadzaniem sobie samemu ;) .
Moze ktos chce sie przyłączyć? :)


Nie wiem, czy zauważyłeś, ale robię to celowo i w pełni świadom swojego występku.. ;) Mówię (wątek o średniowieczu) tak, by pewne zachowania sprowadzić do groteski, bo w moich oczach się o nią mocno ocierają.. A w całej dyskusji chodzi mi nie o to, że Katolicy nie widzą celu w życiu ( bo to jest stwierdzenie tak samo głupie, jak pytanie: "Skoro nie wierzysz w Boga, to po co żyjesz..?" ), ale o to, że (w moim głębokim przekonaniu) sens ten sobie ograniczają, przez nakładanie ograniczeń, które nie wynikają ze słów Boga, a jedynie z tradycji, czyli czegoś, co mogło być oparte o wybitnie nie trafione wnioski.. ;) Dla mnie tym, co świadczy mocno o mądrości człowieka jest fakt, że człowiek ten potrafi wyciągać wnioski nawet, jeśli byłyby sprzeczne z całością jego doświadczeń i przekonań.. Nie twierdzę, że to jest kryterium ostateczne, ale na pewno wiele o człowieku mówi.. Dlatego staje w opozycji do Ciebie i Stefana.. Bo dla mnie niepotrzebnie marnujecie czas i w moich oczach w pewien sposób oszukujecie samych siebie wiele rzeczy podciągając pod Boga, rzeczy z którymi moim zdaniem Bóg nie ma nic wspólnego.. ;)

Co do iścia na łątwiznę.. Seks dostarcza multum poblemów wraz z pojawieniem się tak w związku jak i w życiu w ogóle.. Nie widze więc podstaw do tego, by o ludziach, którzy się nań decydują mówić, że idą na łatwiznę.. Dla mnie to Wy idziecie na łatwiznę, bo tych problemów świadomie unikacie argumentując takie postępowanie zasadami religijnymi, co z kolei, dla mnie, świadczy także o braku zrozumienia tychże zasad.. ;) Takie jest moje zdanie.. ;)

A co do Avatara Stefan'a.. Hmm.. Moim zdaniem nie świadczy on aż tak bardzo o stosunku Stefana do Religii, co o samym Stefanie.. ;) I to w sposób, który każe mi go identyfikować z ludźmi, którzy głośno mówią, że ich idolem jest Jezus.. ;) Nie dziwi mi się proszę, że powoduje to uśmiech na mojej twarzy.. ;) Dla mnie nie ma w tym nic wiarygodnego.. ;) (sorry Stefan)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Spectro
Mistrz grilla



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 2306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kurdwanów

PostWysłany: Czw 22:52, 11 Maj 2006    Temat postu:

::Reksio:: napisał:
A w całej dyskusji chodzi mi nie o to, że Katolicy nie widzą celu w życiu ( bo to jest stwierdzenie tak samo głupie, jak pytanie: "Skoro nie wierzysz w Boga, to po co żyjesz..?" ), ale o to, że (w moim głębokim przekonaniu) sens ten sobie ograniczają, przez nakładanie ograniczeń, które nie wynikają ze słów Boga, a jedynie z tradycji, czyli czegoś, co mogło być oparte o wybitnie nie trafione wnioski..

Ok, ale Kościół już z wielu nietrafionych pomysłów wyciągnął wnioski. To, że istnieją przeciwskazania dla seksu przedmałżeńskiego, jest uwarunkowane społecznie. Większość przypadków potwierdza słuszność przykazania. W równoległym temacie była dyskusja na temat koneiczności zabicia człowieka. W większości przypadków to jest zły uczynek, ale są sytuacje, gdy nie da się inaczej. Tak samo w przypadku złodzieja, który ukradnie chleb, bo jest głodny. Co nie zmienia faktu, że kradzież w ogólności jest zła. Każdy przypadek jest indywidualny.

Wiara z rozsądkiem. Po prostu. Nie trzeba od razu odwracać się od Boga, skoro nie akceptujemy instytucji kościoła. Kościół ulega przemianom, Bóg jest cały czas taki sam. Objawił celowo swoje prawdy ludziom prostym, aby pokazać, że każdy z nas jest powołany do zbawienia. Takim ludziom był potrzebny taki kodeks, który łatwo było zrozumieć i jasno precywał co i jak w danej sytuacji. Dzisiaj Jego nakazy rozumiemy szerzej i potrafimy stwierdzić, kiedy one mają swoje zastosowanie. Wystarczy porozmawiać z księżami. Nie wszyscy z nich to "debile". To są ludzi tacy jak my, różnią się między sobą poglądami czy zasadami życiowymi, ale łączy ich (przynajmniej w zdecydowanej większości) powołanie kapłańskie. Ich celem jest właśnie nauczanie o Jezusie. Tylko skorzystać ;) .

::Reksio:: napisał:
Co do iścia na łątwiznę.. Seks dostarcza multum poblemów wraz z pojawieniem się tak w związku jak i w życiu w ogóle.. Nie widze więc podstaw do tego, by o ludziach, którzy się nań decydują mówić, że idą na łatwiznę.. Dla mnie to Wy idziecie na łatwiznę, bo tych problemów świadomie unikacie argumentując takie postępowanie zasadami religijnymi, co z kolei, dla mnie, świadczy także o braku zrozumienia tychże zasad..

Po prostu nie dostrzegasz sensu w religii, więc nie potrafisz dostrzec w nich zasad dla siebie. To nie jest pójście na łatwiznę, wręcz przeciwnie - naprawdę coraz trudniej zachować własne zasady w świecie, w którym wszystko kreowane jest w celu natychmiastowej konsumpcji. Trudno zauważyć, że pewne inwestycje zwrócą się dopiero za jakiś dłuższy czas... A czymś takim jest właśnie miłość, która nie polega przecież na tym, że wskakujemy szybko komuś do łóżka. Ba! To nawet zbyt drastyczny przykład, który nieco zaciemnia samą ideę. Weźmy na przykłąd obrzucanie ukochanej osoby upominkami czy kwiatami. Nie twierdzę, że to jest zły pomysł. Ale miłości nie zdoywa się poprzez seks czy pieniądze. Chodzi o żmudne budowanie relacji opartej na wielu fundamentach. Seks jest elementem wykończenia. Jeżeli postawimy nasz dom na marnych fundamentach, to szybko runie...

::Reksio:: napisał:
A co do Avatara Stefan'a.. Hmm.. Moim zdaniem nie świadczy on aż tak bardzo o stosunku Stefana do Religii, co o samym Stefanie.. I to w sposób, który każe mi go identyfikować z ludźmi, którzy głośno mówią, że ich idolem jest Jezus.. Nie dziwi mi się proszę, że powoduje to uśmiech na mojej twarzy..

A mnie zastanawia takie pytanie - dlaczego mamy się wstydzić naszej wiary? Jest niemodna? Fakt, teraz efektowniej być buddystą niż szarym katolikiem ==' . Stefan utożsamia się z własną wiarą i jest z niej dumny. Wiem, że to trudno pojąć, szczególnie w Polsce, ale niewątpliwie tak jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Robson
zielony żul



Dołączył: 21 Paź 2005
Posty: 1274
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Lasu :]

PostWysłany: Pią 0:36, 12 Maj 2006    Temat postu:

Reksio napisał:
Co do iścia na łątwiznę.. Seks dostarcza multum poblemów wraz z pojawieniem się tak w związku jak i w życiu w ogóle.. Nie widze więc podstaw do tego, by o ludziach, którzy się nań decydują mówić, że idą na łatwiznę.. Dla mnie to Wy idziecie na łatwiznę, bo tych problemów świadomie unikacie argumentując takie postępowanie zasadami religijnymi, co z kolei, dla mnie, świadczy także o braku zrozumienia tychże zasad.. Takie jest moje zdanie..


No własnie. My idziemy na łatwiznę, bo uciekamy od problemów związanych z seksem, Wy idziecie na łatwiznę, bo podchodzicie do niego z łatwością i nie przejmujecie sie nakazami. My mamy swoje problemy bo musimy stawiać czoła pokusom, Wy macie swoje problemy związane ze sprawami w związku... Czyli jest remis :)
I ta i ta postawa mają swoje plusy i minusy :)

reksio napisał:
Trudno się z tym niezgodzić.. Nie jestem samobójcą, by zaprzeczać czemuś naturalnemu.. Ale chciałem zwrócić uwagę na coś innego.. A mianowicie na fakt, że seks przedmałżeński trzeba uprawiać z komuś.. I o to mi chodziło.. Nie mając tego kogoś, a tym samym nie mając szczęścia w miłości, łatwo jest się odciąć od zachowań, które o tym szczęściu świadczą.. A takim zachowaniem niewątpliwie jest seks (choć oczywiście nie jedynym; w miejsce seksu możecie wstawić erotyzm, to nie to samo, ale powoduje te same emocje, a tym samym podobne oczekiwania)..

To ze nie ma sie nikogo, nie znaczy od razu ze sie nie ma szczescia w miłości ;). Chociaż masz racje, czasami tak jest, jak piszesz. Łatwo sie wtedy odciąć, tak samo jak łatwo jest ulec pokusie, kiedy się jest z kimś...

Reksio napisał:
Dla mnie tym, co świadczy mocno o mądrości człowieka jest fakt, że człowiek ten potrafi wyciągać wnioski nawet, jeśli byłyby sprzeczne z całością jego doświadczeń i przekonań.. Nie twierdzę, że to jest kryterium ostateczne, ale na pewno wiele o człowieku mówi.. Dlatego staje w opozycji do Ciebie i Stefana.. Bo dla mnie niepotrzebnie marnujecie czas i w moich oczach w pewien sposób oszukujecie samych siebie wiele rzeczy podciągając pod Boga, rzeczy z którymi moim zdaniem Bóg nie ma nic wspólnego..

Zauważ ze gdybyśmy nie wyciagali wniosków, to by nie było tej dyskusji. Każdy z nas głeboko przemyślał swoja postawę. I musiał to zrobić zeby się bronić. Inaczej jedynym naszym argumentem, nonstop powtarzanym z uporem fanatyka by było: "bo tak chce Bóg", w każdej dyskusji. A my mimo ze Bogeim i zasadami sie podpieramy to staramy sie wytłumaczyć dlaczego. Dla nas Bóg to taki sam autorytet jak dla Ciebie twoi znajomi, o których mówiłeś ze przekonywali cie czesto do swoich poglądów.
Ja chętnie zawieszę moje poglądy związane z religią, jesli przyjdzie mi romawiać o akceleratorach czątek elementarnych, hipotezie continuum, zyciu na marsie itp itd, ale jesli temat zejdzie na sprawy poruszające sprawy moralne to moja tarczą są moje przekonania płynące z nauki kościoła. Nic na to nie poradzę, takie są moje aksiomaty. jesli argumentacja bedzie dobra to mogę zmienić swoja postawę(tak było przy aborcji...), ale nigdy nie porzuce moich podstawowych przekonan.
To był taki OffTopic ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
kg86
zielony żul



Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodze?

PostWysłany: Sob 18:59, 13 Maj 2006    Temat postu:

Robson napisał:
Przyklad - czlowiek rezygnuje z seksu przedmałzenskiego:
nikt nie rezygnuje tylko po to, aby sprawdzic samodyscypline, albo czy jest w stanie... jesli juz, to rezygnuje na okres krotkotrwaly w celu utrzymania zdrowia (patrz - AIDS i podobne) - i ten cel ma sens, chociazby dlatego ze przynosi korzysc dla organizmu. Na dluzsza mete oczywiscie nie wplywa to korzystnie... jednak osoba taka odrzuca seks przedmałzenski bo uwaza za niemoralne bycie z osobą z którą nie jest związany przyzeczeniem dozgonnej wierności, wiec moralnosc mu nie pozwala mu na seks... i to jest przyklad powodu, brakuje jednak uzasadnienia, dlaczego uprawianie seksu jest niemoralne - ktos moze uznac, ze Bog dał nam seks aby słuzył prokreacji, a nie samej przyjemności... niekotrzy nie uprawiają seksu, bo po prostu nie lubia ;) , choc zadko sie to zdarza - a to inny przyklad powodu, uzasadnienie jest chyba logiczne...

dobre, dobre :) :D nie sadzilem ze ten przyklad da sie w ten sposob przerobic ;) ale fakt - troche naciagany

Robson napisał:
Taka sama zasada... wiem ze naciagane trochę ale chciałem tylko głowna ideę przekazać;)
Piszecie ze nie ma argumentów. Jakby sie wczytać to w całej rozmowie padło wiele argumentów ze strony tych , którzy stoja po stronie wstrzemięźliwości. Tylko ze nikt nie chciał ich zauważyć... niestety...

byc moze padly, jednak widocznie byly malo sensowne, skoro wywolaly smiesznosc, w przeciwnym razie nawet:
Reksio napisał:
Po raz pierwszy użyłeś argumentu, który do mnie przemówił.. Gratuluje..

rowniez gratuluje :) takze podajac sensowne argumenty, nikt nie jest narazony na wysmianie...
@Stefan - wiec teraz rozumiem Twoj wybor, jednak pozwole dodac cos od siebie: twierdzisz, ze chcesz nauczyc kochac nie oczekujac zadnej nagrody, albo kiedy z jakis powodow nie bedziesz mogl kontynuowac wspolzycia z zona, to ze nadal bedziesz ja tak samo kochal... wydaje mi sie, ze jak kto nie podchodzi do seksu przedmalzenksiego, to jesli rzeczywiscie kogos spotkala milosc, to nie bedzie oczekiwal za to nagrody, bo mija sie z definicja milosci, jesli oczekujemy nagrody, to juz nie jest to milosc... mysle rowniez, ze zalamanie zycia erotycznego nie spowoduje tego, ze ktos nagle przestanie kochac, bo jesli kochal szczerze, to nadal bedzie kochal... tylko, ze moze mu byc z tym trudno w zaleznosci, jak bardzo seks stal sie dla niego wazny oraz czy nie wazniejszy od samej milosci... wiec to nie jest kwestia czy nauczymy sie kochac, tylko tego, jak bardzo seks bedzie dla nas wazny... dla kogos moze stac sie wazniejszy od milosci, wiec bedzie wolal zostawic partnera niz go oszukiwac zdradami... to juz jest indywidualna sprawa kazdego czlowieka, co daje mu wiecej szczescia...
ja oczywiscie mam nadzieje, ze dla mnie nigdy seks nie stanie sie wazniejszy od milosci, na obecna chwile nie jestem sobie w stanie nawet tego wyobrazic...
ale czy rezygnacja z seksu przedmalzenksiego przed tym uchroni? nie jest tak trudno zrezygnowac z czegos, jesli nie wiemy jak to smakuje... ale co bedzie potem? po malzenstwie w Twoim zyciu pojawi sie kolejny element, ktory bedzie stanowil dodatkowe źrodlo Twojego szczescia, oczywiscie z poczatku bedzie Ci sie wydawalo, ze wcale Ci to dodatkowe źrodlo nie jest potrzebne, bo milosc da Ci wrazenie, ze jestes w pelni szczesliwy :) tylko, ze jest to chwilowy stan... czlowiek podswiadomie potrzebuje coraz wiecej źrodel szczescia, chce wiecej i wiecej ["im wiecej szczescia nas spotka, tym bardziej jestesmy nieszczesliwi"] oraz bardzo szybko sie do tych źrodel przyzwyczaja i sie od nich uzaleznia, takze po jakims czasie nie jest w stanie sie pogodzic ze strata chocby jednego źrodla... oczywiscie po jakims czasie sie pogodzi, ale pytanie - jak wazne dla niego bylo to źrodlo? Nie wiesz czym bedzie dla Ciebie seks po paru latach po malzenstwie, byc moze nie bedziesz sobie w stanie wyobrazic zycia bez tej przyjemnosci - trudniej jest zrezygnowac z czegos, jesli juz wiemy jak to smakuje... wiec ta 'nauka milosci' moze sie nie sprawdzic...

poza tym - co sie zmienia miedzy ludzmi po malzenstwie? IMHO nic, ich uczucie jest caly czas takie samo, jedynie co zyskuja to papierek i pozorne poczucie bezpieczenstwa [ja rozumiem, ze niektorzy bez tego poczucia nie sa wstanie czerpac przyjemnosci z seksu i dlatego m.in rezygnuja z niego przed malzenstwem], dlaczego pozorne?
czy malzenstwo jest gwarancja wiernosci i dozgonnej milosci? nie jest, jednak ludzie tak je odbieraja, stad to poczucie bezpieczenstwa, a przeciez nic nie moze zagwarantowac dozgonnej milosci, nic. Uczucie moze wygasnac tak samo szybko, jak sie pojawilo, albo moze wygasac tak samo dlugo, jak sie rozwijalo... i co wtedy? Co zrobicie jesli w pewnym momencie uswiadomicie sobie, ze nie kochacie swojego zyciowego partnera? Logicznym rozwiazaniem byloby wziac rozwod, niz oszukiwac siebie i druga osobe... byc moze bedziecie miec dziecko, ale pozostanie w zwiazku tylko ze wzgledu na nie, rowniez mija sie z celem... wkraczam troche w offtopowy temat, ale do czegos zmierzam:
Stefan napisał:
Należy brać odpowiedzialność za swoje czyny. Każde współżycie może prowadzić do poczęcia dziecka. Co wtedy? Aborcja?

taka sytuacja: chlopak i dziewczyna wpadaja, sa mlodzi, nie chca sobie marnowac zycia, powiedzmy jeszcze kilka lat studiow przed nimi, wiec dokonuja aborcji [juz nie wnikajmy czy to dobre czy zle], ale teraz powiedzmy ze ten sam chlopak i dziewczyna byli juz po slubie [kochali sie, byli pewni swoich uczuc, uznali, ze po co czekac]. I co teraz? sa w identycznej sytuacji, z ta roznica, ze sa malzenstwem, rowniez nie chca sobie marnowac zycia wiec decyduja sie na aborcje... moga miec rowniez juz wiele dzieci, a sytuacja materialna nie pozwala im miec nastepnego, wiec rowniez decyduja sie na aborcje... moim zdaniem fakt, czy ktos jest po slubie czy nie, nie ma zadnego znaczenia, czy ktos zdecyduje sie na aborcje, wiec malzenstwo nie zagwarantuje nam tej odpowiedzialnosci o ktorej piszesz... aby Twoja idea sie sprawdzila, nalezaloby dodac pewne dodatkowe zalozenie:
decydowac sie na seks tylko wtedy, gdy ewentualnie poczete dziecko nie bedzie stanowic zadnego problemu, co sprowadziloby seks niemal tylko do roli prokreacyjnej, a przeciez nie po to Bog uczynil seks az tak przyjemnym, prawda?
ogolnie chodzi mi o to, ze slub tak na prawde nic nie zmienia, nic nie gwarantuje [dozgonnej milosci, udanej inicjacji seksualnej, wiernosci, bezpieczenstwa] oraz nie uchroni przed przypadkowym poczeciem dziecka i dlatego uwazam, ze slub nie powinien byc ta granica kiedy mozna, a kiedy nie mozna uprawiac seksu, tylko ta granica powinno byc nasze uczucie, jesli jestesmy pewni swoich uczuc, nie widze przeszkod, aby zdecydowac sie na wspolzycie :) bo nie jestem zwolennikiem przypadkowych kontaktow, albo seksu zaraz na samym poczatku zwiazku... tyle :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Stefan
pijak



Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:43, 13 Maj 2006    Temat postu:

Miałem już nie robić wycieczek na temat religii, ale trochę mnie sprowokowałeś...

kg86 napisał:
mysle rowniez, ze zalamanie zycia erotycznego nie spowoduje tego, ze ktos nagle przestanie kochac, bo jesli kochal szczerze, to nadal bedzie kochal... tylko, ze moze mu byc z tym trudno w zaleznosci, jak bardzo seks stal sie dla niego wazny oraz czy nie wazniejszy od samej milosci... wiec to nie jest kwestia czy nauczymy sie kochac, tylko tego, jak bardzo seks bedzie dla nas wazny... dla kogos moze stac sie wazniejszy od milosci, wiec bedzie wolal zostawic partnera niz go oszukiwac zdradami... to juz jest indywidualna sprawa kazdego czlowieka, co daje mu wiecej szczescia...

Zauważ, że abstynencja seksualna aż do małżeństwa jest znakomitą szkołą tego, by stawiać uczucia wyższe na pierwszym miejscu. Oczywiście w małżeństwie też można się uzależnić od seksu i traktować partnera przedmiotowo, niemniej jednak wysiłek jaki trzeba włożyć w zachowanie czystości przedmałżeńskiej procentuje później - o ile nie traktuje się tego wyłącznie jako "durny zakaz".

kg86 napisał:
czlowiek podswiadomie potrzebuje coraz wiecej źrodel szczescia, chce wiecej i wiecej ["im wiecej szczescia nas spotka, tym bardziej jestesmy nieszczesliwi"] oraz bardzo szybko sie do tych źrodel przyzwyczaja i sie od nich uzaleznia, takze po jakims czasie nie jest w stanie sie pogodzic ze strata chocby jednego źrodla...

Myślę, że masz rację. Tyle, że dla mnie małżeństwo, rodzina, czy żona nie jest najważniejsze w życiu. Nad wszystkim stoi Bóg - potem cała reszta. A On daje się poznawać po trochu, każdego dnia...

kg86 napisał:
oczywiscie po jakims czasie sie pogodzi, ale pytanie - jak wazne dla niego bylo to źrodlo? Nie wiesz czym bedzie dla Ciebie seks po paru latach po malzenstwie, byc moze nie bedziesz sobie w stanie wyobrazic zycia bez tej przyjemnosci - trudniej jest zrezygnowac z czegos, jesli juz wiemy jak to smakuje... wiec ta 'nauka milosci' moze sie nie sprawdzic...

To nie jest tak, że dla ludzi czekających do małżeństwa seks jest czymś totalnie abstrakcyjnym, bo przecież w końcu działa chemia i jest to przyciąganie między ludźmi w związku. Zawsze jest pewien stopień bliskości i intymności, a to zawsze pociąga i jest przyjemne. Więc według mnie jest to decyzja świadoma, wiem z czego rezygnuję i dlatego jest to takie trudne i wymagające wysiłku. A czekanie do małżeństwa wyostrza zmysły. Baaaaardzo :)

kg86 napisał:
poza tym - co sie zmienia miedzy ludzmi po malzenstwie? IMHO nic, ich uczucie jest caly czas takie samo, jedynie co zyskuja to papierek i pozorne poczucie bezpieczenstwa [ja rozumiem, ze niektorzy bez tego poczucia nie sa wstanie czerpac przyjemnosci z seksu i dlatego m.in rezygnuja z niego przed malzenstwem], dlaczego pozorne?
czy malzenstwo jest gwarancja wiernosci i dozgonnej milosci? nie jest, jednak ludzie tak je odbieraja, stad to poczucie bezpieczenstwa, a przeciez nic nie moze zagwarantowac dozgonnej milosci, nic. Uczucie moze wygasnac tak samo szybko, jak sie pojawilo, albo moze wygasac tak samo dlugo, jak sie rozwijalo... i co wtedy?

No i tu schodzimy na problem małżeństwa. Jeśli by przyjąć małżeństwo w sensie wyłącznie ślubu, to myślę, że zgodziłbym się z Tobą w większości (wszystkich?) kwestiach. Zdaje się, że pisałem już gdzieś, że dla mnie ślub nie ma większego sensu (jeśli pominiemy pewne korzyści materialne), za to małżeństwo - jako sakrament - jest ogromnie ważne. A jeszcze bardziej wynikająca z niego nierozerwalność związku. Myślałem, że rozsądnym założeniem jest przyjęcie jako małżeństwa nieodwracalnej, świadomej, dobrowolnej decyzji o byciu razem. (Nie)stety Dorota uważa inaczej, zatem nie bardzo mogę tak sobie założyć. Ale ja przyjmuję taką definicję małżeństwa - nierozerwalne. Zauważ, że wtedy poczucie bezpieczeństwa jest uzasadnione i nie jest pozorne - zatem czekanie do małżeństwa ma sens. Dalej idąc - miłość (wg mnie), to przede wszystkim świadoma decyzja o byciu razem (nawet jeśli spotkamy kogoś "lepszego" w danej chwili). Dlatego nie ma mowy o tym, żeby uczucie wygasło. Można się zakochać świadomie - spacer alejką wśród złotych liści, dobra kolacja przy świecach - i już w człowieku cieplej się robi - ale jest wymaganie - by sobie wcześniej wybaczyć i oczyścić związek z brudów. Bo inaczej to nawet w najlepszym związku ludzie mogą się zacietrzewić i powiedzieć "a nie chce mi się już starać, by budować razem, odchodzę". A to znów tylko oznaka egoizmu. Można, tylko trzeba chcieć, a to wymaga wysiłku. Niestety za często wysiłek jest nam nie na rękę.

kg86 napisał:
Co zrobicie jesli w pewnym momencie uswiadomicie sobie, ze nie kochacie swojego zyciowego partnera?

Tak, gdy seks już nie jest taką atrakcją, musi być w tym człowieku coś jeszcze co nas pociąga... i po to jest narzeczeństwo! Narzeczeństwo, w którym nie ma miejsca na seks, ale jest ono po to, by poznawać się. Bo jak wspominałem wcześniej, seks przyblokuje poznawanie się. To jest czas by poznawać swoje dobre, ale przede wszystkim złe strony, słabości - by wiedzieć z czym się będzie miało do czynienia później, z czym trzeba walczyć i jak z tym walczyć, by nie dopuścić do sytuacji, gdy już się nie chce starać. Powstrzymanie się od seksu przed małżeństwem przygotowuje psychicznie do tego, co przeżywa się w małżeństwie. A nawet jeśli by na początku nie wychodziło w łóżku tak super, to - jak pisałem w postach wcześniej - nie szkodzi, bo decydujemy się na bycie razem i pracujemy nad tym, by i w tym aspekcie było jak najeciekawiej :)

kg86 napisał:
taka sytuacja: chlopak i dziewczyna wpadaja, sa mlodzi, nie chca sobie marnowac zycia, powiedzmy jeszcze kilka lat studiow przed nimi, wiec dokonuja aborcji

Dla mnie to jest bez sensu i nie do przyjęcia. Jeśli już decydujesz się na seks, to trzeba wziąć odpowiedzialność i świadomie dać "zmarnować" sobie życia, dla nowego człowieka, a nie go zabić.

kg86 napisał:
moim zdaniem fakt, czy ktos jest po slubie czy nie, nie ma zadnego znaczenia, czy ktos zdecyduje sie na aborcje, wiec malzenstwo nie zagwarantuje nam tej odpowiedzialnosci o ktorej piszesz... aby Twoja idea sie sprawdzila, nalezaloby dodac pewne dodatkowe zalozenie:
decydowac sie na seks tylko wtedy, gdy ewentualnie poczete dziecko nie bedzie stanowic zadnego problemu, co sprowadziloby seks niemal tylko do roli prokreacyjnej, a przeciez nie po to Bog uczynil seks az tak przyjemnym, prawda?

Ja przyjmuję założenie o nierozerwalności małżeństwa + podpora religią i mnie to wystarcza.

kg86 napisał:
ta granica powinno byc nasze uczucie, jesli jestesmy pewni swoich uczuc, nie widze przeszkod, aby zdecydowac sie na wspolzycie

Pewni swoich uczuć? Ale wcześniej piszesz, że uczucie może tak szybko zniknąć, jak się pojawiło. Dla mnie bez decyzji o tym, że już na zawsze, to wszystko nie ma sensu.

Dla mnie to wszystko trzyma się kupy i daje wskazówki co robić, by być szczęśliwym. Ale na to trzeba spojrzeć całościowo uwzględniając wiarę w Boga. Mnie to przekonuje i tak zamierzam uczynić, a przynajmniej będę się bardzo starał.

Oczywiście małżeństwo nie jest gwarancją sielanki - tak samo w małżeństwie jak i przed trzeba dbać o bliskość, intymność, przeżywać wszystkie fazy miłości na około - zakochanie, ale też "normalność" dnia codziennego. Nauka Kościoła mnie przekonała i taką drogę wybieram.

To chyba (?) już wszystko z mojej strony w tej dyskusji :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Spectro
Mistrz grilla



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 2306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kurdwanów

PostWysłany: Sob 22:20, 13 Maj 2006    Temat postu:

kg86 napisał:
czlowiek podswiadomie potrzebuje coraz wiecej źrodel szczescia, chce wiecej i wiecej ["im wiecej szczescia nas spotka, tym bardziej jestesmy nieszczesliwi"] oraz bardzo szybko sie do tych źrodel przyzwyczaja i sie od nich uzaleznia, takze po jakims czasie nie jest w stanie sie pogodzic ze strata chocby jednego źrodla... oczywiscie po jakims czasie sie pogodzi, ale pytanie - jak wazne dla niego bylo to źrodlo? Nie wiesz czym bedzie dla Ciebie seks po paru latach po malzenstwie, byc moze nie bedziesz sobie w stanie wyobrazic zycia bez tej przyjemnosci - trudniej jest zrezygnowac z czegos, jesli juz wiemy jak to smakuje...

Pokrętna logika. Człowiek, który regularnie doświadcza braku pewnej przyjemności w życiu, kiedy w końcu ją otrzyma zaczyna ją bardziej doceniać od osób, które cały czas doświadczały tej przyjemności lub nie wyczekiwały na nią specjalnie długo. Tą "przyjemnością" nie musi być koniecznie seks, może być też zdrowie, chęć wyjazdu za granicę, itd. W przypadku seksu wygląda to tak, że na początku znajomości jesteśmy nabuzowani emocjonalnie i zaczynamy pragnąć czegoś więcej. Jeżeli za szybko dostaniemy to "coś więcej", to istnieje spore ryzyko, że nie będziemy potrafili później docenić współżycia z tą osobą. Wyczekiwanie uczy doceniać takie kwestie.

Jakoś nie sądzę, aby Stefan czy ktokolwiek inny nie czuł pociągu seksualnego do swojej (potencjalnej) wybranki przed ślubem, a dopiero po ślubie nastąpiłaby eksplozja hormonów ;) . W takim przypadku Twoje rozumowanie mogłoby się rzeczywiście sprawdzić. Poza tym, z wiekiem seks często zostaje zepchnięty na dalszy plan, na pierwszy wysuwa się przyjaźń i wzajemne zaufanie. Co do nagłej straty możliwości współżycia, to rzeczywiście początkowo może być szok. No ale nie przesadzajmy, ludzie wychodzą za siebie chyba dla czegoś więcej niż tylko miłość fizyczna?

kg86 napisał:
poza tym - co sie zmienia miedzy ludzmi po malzenstwie? IMHO nic, ich uczucie jest caly czas takie samo, jedynie co zyskuja to papierek i pozorne poczucie bezpieczenstwa [ja rozumiem, ze niektorzy bez tego poczucia nie sa wstanie czerpac przyjemnosci z seksu i dlatego m.in rezygnuja z niego przed malzenstwem], dlaczego pozorne?

Właśnie, dlaczego pozorne? Małżeństwo oznacza także wspólnotę majątkową, a ta ma wymierne korzyści, polegające m.in. na tym, że przy rozwodzie można dochodzić swoich praw odnośnie stanu posiadania. Dla żyjących w konkubinacie ta możliwość odpada. To jest powodem poczucia bezpieczeństwa - tak łatwo się drugie osoby nie rzuca i należy się wcześniej zastanowić. Nawet, gdy oboje tego chcą. (Dla równowagi dodam, że przy wychowywaniu dzieci w wolnych związkach można korzystać z zapisu o ulgach podatkowych przyznawanych samotnym matkom). Jest też jeszcze wiele spraw administracyjnych, które łatwiej jest rozwiązać będąc w związku małżeńskim. Plus jeszcze dochodzi to, że nasza kultura sprawia, że młodym rzeczywiście wydaje się, że ich związek będzie trwały po ślubie. To uczucie jest może i pozorne, ale z takim przeświadczeniem łatwiej utrzymać więź z tą drugą osobą, niż wmawiając sobie "jak się nie uda, to ją/jego rzucę".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Dorota S.
pijak



Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z roku wyżej

PostWysłany: Nie 7:57, 14 Maj 2006    Temat postu:

No dobra. Ostatnie pytanie.
Zatem jak daleko, według Was, można się posunąć przed ślubem? Kissing? Petting? "Dotykanie przez ubranie"? Bo przecież, jak pisze Stefan, istnieje (zwłaszcza w narzeczeństwie) pewien obszar intymności i bliskości, tylko jak bliska może być ta bliskość?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
::Reksio::
pijak



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 10:35, 14 Maj 2006    Temat postu:

@ Dorota:

Dobre pytanie.. :D Czemu wcześniej na to nie wpadłem.. :D A dla mnie limitem są moje fantazje.. ;) Nawet te najbardziej wyuzdane.. :D Ja uważam, że seks polegana przekraczaniu barier.. Bez tego trudno jest znać nawet samego siebie.. ;) Nie znając własnych pragnień, trudno jest znać pragnienia partnera.. Zresztą.. Ja zawsze uważałem, że w związku trzeba być czasami egoistą.. ;) Całkowita szczerość, całkowite oddanie, całkowite zaufanie, jak wszystkie "idealne" zachowania do niczego nie prowadzą..:/ Szczególnie nie prowadzą do szczęścia.. Za to pięknie je imitują..

Miałem się nie rozpisywać, ale..

@ Stefan:

Stefan napisał:
kg86 napisał:
czlowiek podswiadomie potrzebuje coraz wiecej źrodel szczescia, chce wiecej i wiecej ["im wiecej szczescia nas spotka, tym bardziej jestesmy nieszczesliwi"] oraz bardzo szybko sie do tych źrodel przyzwyczaja i sie od nich uzaleznia, takze po jakims czasie nie jest w stanie sie pogodzic ze strata chocby jednego źrodla...


Myślę, że masz rację. Tyle, że dla mnie małżeństwo, rodzina, czy żona nie jest najważniejsze w życiu. Nad wszystkim stoi Bóg - potem cała reszta. A On daje się poznawać po trochu, każdego dnia...


Właśnie wypowiedziałeś zdanie, które na mnie działa jak płachta na byka.. Zdanie, które określa i określało ludzi, którzy w imię Boga zrobiliby wszystko.. Od poświęcenia życia najbliższych do poświęcenia własnego życia.. W imię czego..? W imię Boga..? Tylko po to, by Go zadowolić..? (moim zdaniem ta wypowiedź świadczy o kompletnym nie zrozumieniu Boga..) Wiesz jaka jest moja hierarchia..? ..Gdybym miał stanąć między Bogiem a moją żoną i wybierać z nożem w ręku, to bym samemu Bogu między oczy ten nóż wsadził głośno mówiąc, że nie jest wart mego szacunku, skoro mnie przed takim wyborem stawia.. I założę się, że by mnie za to pochwalił!.. Poza tym.. Stefan.. Wiesz w czym jest problem..? Problem w tym, że to nie Bóg tylko Ty sypiasz ze swoją partnerką.. A tym bardziej nie sypiasz z Bogiem..

@ kg86:

Bardzo mądra wypowiedź..;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Robson
zielony żul



Dołączył: 21 Paź 2005
Posty: 1274
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Lasu :]

PostWysłany: Nie 12:48, 14 Maj 2006    Temat postu:

A na mnie działają jak płachta takie wypowiedzi... bo takie wypowiedzi okreslają ludzi, którzy w imię swoich własnych zachcianek zrobiliby wszystko. Cóż historia zna takie przypadki.... nawet wiele i to najgorszych...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
::Reksio::
pijak



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 13:01, 14 Maj 2006    Temat postu:

@ Robson:

Też mógłbym podać parę przykładów.. Na przykład bandę zbrodniarzy na stanowisku papieża przez ładnych kilkaset lat naszej historii.. A przecież oni najgłośniej mówili o miłości do Boga i bliźniego.. Jakby dobrze policzyć to liczba ich ofiar sięgnęłaby wielokrotności ofiar ideologii Hitlera i Stalina razem wziętych.. A to w końcu Twoje niepodważalne autorytety - Kościół.. (mam nadzieję, że z równą "trafnością" wcisnąłem Ci niewypowiedziane słowa..)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Rogal
Zjeb z kaszanką



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 1745
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: koło podbiegunowe

PostWysłany: Nie 13:33, 14 Maj 2006    Temat postu:

A ja mam takie pytanie zupełnie OT, ale ponieważ dział się właśnie tak nazywa, a ja nie chcę zakładać na to nowego topicu, to wstawiam tutaj:

Co Wy, chrześcijanie, sądzicie o działalności koncernu medialnego Radia Maryja i stanowisku wobec tej działalności decydentów polskiego Kościoła (episkopat Polski czy jakoś tak)? Naprawdę będę usatysfakcjonowany odpowiedziami w 2-5 zdaniach.

Pytanie kierowane w szczególności do panów Stefana i Dzendrasa, ale również do Spectro, Robsona i wszystkich innych którzy uważają się za chrześcijan i chcą na nie odpowiedzieć.

Aha i jeszcze jedno. To pytanie nie jest żadnym atakiem na Kościół, szerzeniem wrogiej propagandy GW, ani niczym w tym stylu. Po prostu mam pewne przemyślenia na ten temat poparte dokumentami ze strony [link widoczny dla zalogowanych] ale zanim coś na ten temat się wypowiem chcę znać statnowisko "strony Kościoła" jeśli mogę was tak nazwać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Robson
zielony żul



Dołączył: 21 Paź 2005
Posty: 1274
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Lasu :]

PostWysłany: Nie 13:47, 14 Maj 2006    Temat postu:

Z Radiem maryja nie chce miec nic wspólnego, bo to to nie jest chrzescijanstwo. To jest po prostu przeciwienstwo wszystkiego co mozna by nazwać chrzescijanstwem. Ojciec dyrektor powinien ze skruchą pojechać sobie do tej afryki i tam przmysleć wszystko co zrobił do tej pory.

Cytat:
Też mógłbym podać parę przykładów.. Na przykład bandę zbrodniarzy na stanowisku papieża przez ładnych kilkaset lat naszej historii.. A przecież oni najgłośniej mówili o miłości do Boga i bliźniego.. Jakby dobrze policzyć to liczba ich ofiar sięgnęłaby wielokrotności ofiar ideologii Hitlera i Stalina razem wziętych.. A to w końcu Twoje niepodważalne autorytety - Kościół.. (mam nadzieję, że z równą "trafnością" wcisnąłem Ci niewypowiedziane słowa..)

Dowody, prosze dowody. I tylko nie cos w stylu "Kodu leonarda da'Vinci" Browna.
Co do zbrodni Hitlera, Stalina - to są fakty historyczne.


Zauważyłem ze ostatnio za bardzo wszyscy się na kosciół rzucili. Wszyscy domagaja sie poszanowania religii, np. niepublikowania karykatur, niestawiania krzyzy w pewnych miejscach, nieobrazania symboli, jednoczesnie najeżdzająć na chrzescijanstwo, bez przyczyny chyba tylko z braku mozliwości najeżdzania na inne religie, bo a nuż nas podadzą do sądu. Na chrzescijan mozna nadawać, bo jakby co to nadstawią drugi policzek i będzie nam jeszcze przyjemniej ich drugi raz chlasnąć. Normalnie masochisci chyba jacyś... szkoda tylko ze wiekszość społeczenstwa to sami sadyści...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
::Reksio::
pijak



Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 14:42, 14 Maj 2006    Temat postu:

Robson napisał:
Z Radiem maryja nie chce miec nic wspólnego, bo to to nie jest chrzescijanstwo. To jest po prostu przeciwienstwo wszystkiego co mozna by nazwać chrzescijanstwem. Ojciec dyrektor powinien ze skruchą pojechać sobie do tej afryki i tam przmysleć wszystko co zrobił do tej pory.

Cytat:
Też mógłbym podać parę przykładów.. Na przykład bandę zbrodniarzy na stanowisku papieża przez ładnych kilkaset lat naszej historii.. A przecież oni najgłośniej mówili o miłości do Boga i bliźniego.. Jakby dobrze policzyć to liczba ich ofiar sięgnęłaby wielokrotności ofiar ideologii Hitlera i Stalina razem wziętych.. A to w końcu Twoje niepodważalne autorytety - Kościół.. (mam nadzieję, że z równą "trafnością" wcisnąłem Ci niewypowiedziane słowa..)

Dowody, prosze dowody. I tylko nie cos w stylu "Kodu leonarda da'Vinci" Browna.
Co do zbrodni Hitlera, Stalina - to są fakty historyczne.


Tak jak Krucjaty, Podbój Nowego Świata, Niewolnictwo, Kolonializm, Inkwizycja i gesty poparcia dla Hitlera.. To też są fakty historyczne, świadczące o "nieomylności" nieomylnych monarchów Kościoła.. Postęp polega na tym, żeby, zamiast to rozliczać, nie robić podobnych błędów w przyszłości, a przeszłość zostawić historykom.. Jeśli ktoś chce powielać te same schematy ma do tego prawo.. Ale moim zdaniem opieranie się o tak wątłe autorytety jak Kościół, to kiepski początek przyszłości..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Spectro
Mistrz grilla



Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 2306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kurdwanów

PostWysłany: Nie 15:05, 14 Maj 2006    Temat postu:

Dorota S. napisał:
Zatem jak daleko, według Was, można się posunąć przed ślubem? Kissing? Petting? "Dotykanie przez ubranie"? Bo przecież, jak pisze Stefan, istnieje (zwłaszcza w narzeczeństwie) pewien obszar intymności i bliskości, tylko jak bliska może być ta bliskość?

Wydaje mi się, że namiętne pocałunki i delikatne pieszczoty ("dotykanie przez ubranie") to maksimum, gdybym nie miał współżyć przed zawarciem związku małżeńskiego. Ale to byłoby bardziej pytanie do mojej potencjalnej partnerki...

::Reksio:: napisał:
Gdybym miał stanąć między Bogiem a moją żoną i wybierać z nożem w ręku, to bym samemu Bogu między oczy ten nóż wsadził głośno mówiąc, że nie jest wart mego szacunku, skoro mnie przed takim wyborem stawia.. I założę się, że by mnie za to pochwalił!

Abraham w podobnej sytuacji uważał inaczej ;] . I na dobre mu to wyszło. Gdyby nagle Twoja dziewczyna stwierdziła, że czuje się powołana do służby Bogu, to siłą byś ją powstrzymywał?

::Reksio:: napisał:
Też mógłbym podać parę przykładów.. Na przykład bandę zbrodniarzy na stanowisku papieża przez ładnych kilkaset lat naszej historii.. A przecież oni najgłośniej mówili o miłości do Boga i bliźniego.. Jakby dobrze policzyć to liczba ich ofiar sięgnęłaby wielokrotności ofiar ideologii Hitlera i Stalina razem wziętych..

To w sumie możliwe. Są w Kościele katolickim tacy święci, co mają wiele dusz na sumieniu... No, ale to są ludzie. Oni mogą popełniać błędy i zdarza się, że ich własny egoizm połączony z nadinterpretowaną ideą postępowania według Boga doprowadza do katastrofy. W średniowieczu, kiedy powstało wiele idiotycznych pseudodoktryn, to była normalka.

Rogal napisał:
Co Wy, chrześcijanie, sądzicie o działalności koncernu medialnego Radia Maryja i stanowisku wobec tej działalności decydentów polskiego Kościoła (episkopat Polski czy jakoś tak)? Naprawdę będę usatysfakcjonowany odpowiedziami w 2-5 zdaniach.

Ojciec Dyrektor grzeszy przeciwko II. przykazaniu: Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno. Szerzenie antysemityzmu i homofobii w imię Boże, nie mówiąc już nic o polityce, to jest przegięcie. Episkopat ma rację. Pomijając jednak tą otoczkę poglądową, to radio jest jak najbardziej potrzebne i ma prawo nadawać. Gdyby Rydzyk nie był księdzem, to pewnie nikt by się go tak nie czepiał - ale w ten sposób nie byłby tak "wiarygodny".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Seks przedmałżeński?
Owszem, poproszę
66%
 66%  [ 30 ]
Nie, tylko po ślubie
26%
 26%  [ 12 ]
Nie, tylko po ślubie po bożemu przy zgaszonym świetle i tylko celem prokreacji...
6%
 6%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 45

Autor Wiadomość
Robson
zielony żul



Dołączył: 21 Paź 2005
Posty: 1274
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z Lasu :]

PostWysłany: Nie 15:14, 14 Maj 2006    Temat postu:

::Reksio:: napisał:
Robson napisał:
Z Radiem maryja nie chce miec nic wspólnego, bo to to nie jest chrzescijanstwo. To jest po prostu przeciwienstwo wszystkiego co mozna by nazwać chrzescijanstwem. Ojciec dyrektor powinien ze skruchą pojechać sobie do tej afryki i tam przmysleć wszystko co zrobił do tej pory.

Cytat:
Też mógłbym podać parę przykładów.. Na przykład bandę zbrodniarzy na stanowisku papieża przez ładnych kilkaset lat naszej historii.. A przecież oni najgłośniej mówili o miłości do Boga i bliźniego.. Jakby dobrze policzyć to liczba ich ofiar sięgnęłaby wielokrotności ofiar ideologii Hitlera i Stalina razem wziętych.. A to w końcu Twoje niepodważalne autorytety - Kościół.. (mam nadzieję, że z równą "trafnością" wcisnąłem Ci niewypowiedziane słowa..)

Dowody, prosze dowody. I tylko nie cos w stylu "Kodu leonarda da'Vinci" Browna.
Co do zbrodni Hitlera, Stalina - to są fakty historyczne.


Tak jak Krucjaty, Podbój Nowego Świata, Niewolnictwo, Kolonializm, Inkwizycja i gesty poparcia dla Hitlera.. To też są fakty historyczne, świadczące o "nieomylności" nieomylnych monarchów Kościoła.. Postęp polega na tym, żeby, zamiast to rozliczać, nie robić podobnych błędów w przyszłości, a przeszłość zostawić historykom.. Jeśli ktoś chce powielać te same schematy ma do tego prawo.. Ale moim zdaniem opieranie się o tak wątłe autorytety jak Kościół, to kiepski początek przyszłości..

Co do tego ma podbój Nowego Świata, niewolnictwo, Kolonializm? Gdzie,kiedy i jak kościół to powołał do życia? Hę No powiedz mi gdzie. krucjati i Inkwizycja ok, to mozna podpiąć.... Inkwizycja była z założenia organizacją która miała zwalczać zło i nawracac niewiernych. Miała stac na straży dobra. A to ze ludzie zmienili ją tak jak wyszło, to juz tylko sprawa ludzi, którzy zamiast patrzeć na Boga patrzyli tylko na własne interesy. Tak jak ojciec dyrektor.

Nie wiem czy zauważyłeś ale kościół własnie nie popełnia tych błędów. Najczesciej popełniają je ludzie, którzy na kościół nażekają i próboją go osmieszyć... ci którzy mówią że są ludzmi wolnymi. Ja twierdzę że niektórzy są po prostu niewolnikami nowej cywilizacji i mass-mediów. Czasami mi się aż rzygać za przeproszeniem chce jak widzę co sobą media reprezentują. Dlatego jestem Bogu wdzięczny ze jedynym srodkiem komunikacji ze swiatem są dla mnie rozmowy, takie np. jak na tym forum, bo one potrafią dopiero wyciągnąć prawdę i zmusić do przemysleń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Informatyka UJ forum Strona Główna -> Offtopic Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 5 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin